wtorek, 10 lutego 2015

Wow! Lecę do Australii!!

Jeju jeju to takie niesamowite, ale ja naprawdę poleciałam do Australii :) No prawie - mój samolot do Melbourne odlatuje dokładnie za 1 h 45 min. Od 17.00 siedzę na lotnisku w Katarze.







Niestety miałam za mało czasu, żeby wyjść na miasto, więc tu tkwię, ale lotnisko naprawdę świeci i błyszczy z każdej strony, a na środku jest wielki, żółty miś. Qatar Airways oferują też super sprawę - darmową, 3,5 godzinną wycieczkę busem do miasta i z powrotem na lotnisko. Niestety nie miałam na tyle czasu, żeby skorzystać. W sumie pewnie to możliwe, że bym zdążyła, wróciła busikiem na czas i spokojna i radosna wsiadła do samolotu, ale nie było na tyle czasu, żebym się przy tym nie stresowała. Wyskoczyłoby coś jeszcze na drodze i kicha ;)



Muszę powiedzieć, że podróż zaczęła się fantastycznie :) Wsiadłam do samolotu kompletnie zaspana, bo spałam 3 godziny, ale nie mogłam zasnąć, bo obok siedzieli tacy fajni ludzie, którzy tak fajnie rozmawiali, że nie mogłam się nie przyłączyć i w ten sposób poznałam ludzi pracujących dla National Geographic! Jak się okazało - to żaden problem umówić mnie na kawę z Beatą Pawlikowską :) W sumie uzbierała się nas piątka osób, z czego każdy leciał w inną stronę, Sri Lanka, Indie, Perth... Dostałam tajemnicze zadanie spotkania się z artystą w Melbourne i obdarowania go pocałunkiem w imieniu innej kobiety :D Czy wykonam - czas pokaże. 

To ja lecę - przejdę się po lotnisku, pomacham rękami, popajacykuję, żebym miała siłę siedzieć kolejnych 13 godzin w samolocie! 

1 komentarz: